Tak jak zapowiadałam przy okazji
tego postu, chcę podzielić się z Wami nieprzyjemnością jaka spotkała mnie, ze strony pewnej blogerki. Mowa o Agnieszce z bloga
myszelka.blogspot.com. Trochę czasu mi zajęło zebranie się do opisania sytuacji i przemyśleń na ten temat. Na początku tego roku i przy okazji jak Agnieszce poszczęściło się w zabawie podaj dalej na moim blogu, umówiłyśmy się na wymiankę. Tu już muszę zaznaczyć, że wypełniłam obowiązki uczestnika zabawy i wykonałam dla Niej obiecany notes, a Agnieszka do tej pory nie opublikowała ani informacji o wygranej ani zabawy u siebie :( Po konsultacjach co do wymianki i e-mailowych pogaduszkach o naszych dzieciaczkach ustaliłyśmy co dla siebie na wzajem wykonujemy. Ja dla jej Synka miałam wykonać album. Aga miała dla mnie uszyć okrągłe poduchy z szydełkowym kwiatem po środku. Bardzo się na nie cieszyłam, tym bardziej że w międzyczasie ustaliłyśmy, że uszyje z mojego materiału, który pozostał mi po uszyciu zasłon, chciałam mieć fajny komplet w salonie zasłony plus poduch na kanapę. Dodatkowo Aga poprosiła mnie o mały notes na przepisy, zgodziłam się. Tak więc 6-go maja wysłałam album, przepiśnik i mój materiał. Wszystko dotarło, Agnieszka była zadowolona, post z moim albumem opublikowała:
klik.
(print screen nie działa w moim kompie więc są fotki na dowód)
I zaczęły się tak zwane schody. Szycie dla mnie poduch przedłużało się, a to Synek chory, a to remont, lub ogólny brak czasu. Rozumiałam to, bo i u mnie z czasem różnie bywa. 14-go czerwca Aga napisała: "podusie można powiedzieć prawie gotowe, tylko nie wyrobiłam się z wysyłką w tym tygodniu (...) Myślę, że w poniedziałek będę na poczcie, bo mam też inne wysyłki, także dotrzeć muszę...". Ostatnią wiadomość napisała do mnie 24-go czerwca, poduchy do mnie nie dotarły (z korespondencji wynika, że nie wysłała) i dalej cisza z Jej strony. Nie pomogły prośby, grzeczne tłumaczenie. Nawet zaproponowałam, że jeśli nie uszyła dla mnie poduch niech odeśle rzeczy, które ode mnie otrzymała, łącznie z moim materiałem i zapomnimy o całej sprawie. Nie pomogła nawet ostatnia informacja jaką do Niej wysłałam (25-go lipca), że jak nie skontaktuje się ze mną i nie otrzymam poduch lub moich rzeczy opiszę wszystko na swoim blogu, napiszę, że mnie oszukała. Tak... ja czuję się oszukana... choć można snuć domysły czy coś poważnego u Niej się nie stało co spowodowało nie wysłanie do mnie paczki i urwanie się kontaktu. Ale takie domyślanie się i usprawiedliwianie Agnieszki byłoby jedynie mydleniem sobie oczy, naiwnością. Jest mi ogromnie przykro, że zostałam w ten sposób potraktowana.
Po za tym nie tylko ja zostałam oszukana... skontaktowała się ze mną
Ewelina, która również wysłała Agnieszce umówione w wymiance rzeczy, a sama od Niej nic nie otrzymała. Ale o tym Ewelina napisała u siebie.
Mam jedynie nadzieje, że nie będzie więcej oszukanych przez Agnieszkę. Gdyby jednak były i chcecie zostawcie na ten temat komentarz.
pozdrawiam
Monika